Wczoraj Adam Małysz wygrał w pięknym stylu
na Wielkiej Krokwi w Zakopanem zawody Pucharu świata.
Kiedyś, parę ładnych lat temu trochę mu kibicowałem...
...to znaczyły oglądałem wszystkie jego występy.
Wczoraj akurat w czasie tych zawodów mieliśmy spotkanie w Grupach Domowych,
comiesięczne rozważanie fragmentu Pisma świętego przy kawie i kuchach.
Rozważaliśmy co to znaczy być uczniem Chrystusa, na bazie tego fragmentu:
„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23)
i potem rozdział 14 z Łukasza.
Także zastanawialiśmy się czego nam jeszcze brakuje, byśmy mogli uważać się za Jego uczniów.
Mimo, że nie było nas dużo - rozmowa i dzielenie się wiarą napełniały nasze serca radością,
chociaż mówiliśmy też o cieniach bycia jego uczniem (tzn. o kosztach).
Kiedyś bym się martwił tym, że nie obejrzałem skoków na żywo
i o zwycięstwie Małysza dowiedziałem się po czasie, z internetowych nagłówków.
Teraz możliwość spotkania z Panem (Panem Jezusem) przewyższa wszystko.
Mówię Wam: warto! Szukajcie Pana!
Michael
Sulęczyno, Kaszuby.